Dlaczego Nicea? Jak? Po co?
Jak znalazłam się w Nicei? Moja Przyjaciółka – ostatnio szalona podróżniczka, będąc pewnego razu u mnie na kawie zażartowała, że nie ma z kim lecieć do Monako. Jest wielką fanką Formuły 1, a tam wszystko jest z nią związane, ale o tym w następnym wpisie.
Ja mama dwójki dzieci, pięcioletniego chłopca i niespełna rocznej dziewczynki, na pewno się nie zgodzę, nie zostawię moich pociech samych z ich tatą… Zostawiłam, no i tu wszystko się zaczęło. Tak jak na lotnisku, z którego fotografię widzicie poniżej. Lidka znalazła tanie loty z Warszawy (chwała za to liniom lotniczym, że otwierają nam horyzonty i możemy zobaczyć co ciekawego mamy w naszej Europie). Dojechałyśmy autem z Torunia, auto zostawiłyśmy na transferowym parkingu, dowieziono nas na Okęcie.
Ruszyłyśmy w spontaniczną podróż!
We Francji nie dogadasz się po Angielsku – MIT!
Nie wiem jak w pozostałych zakątkach tego kraju, ale Lidka sprawnie mówiąca po angielsku, zarezerwowała nam przepiękny glamping z nieziemskim widokiem na całą Nicę. Przesympatyczna właścicielka mówiła „szkolnym britishem”, bez trudu ją rozumiałyśmy. W restauracjach, piekarniach i sklepach rozmawiałyśmy po angielsku.
Co zobaczyć?
Odsyłam do Darka https://wszystkiestronyswiata.pl/nicea/
Opisał skrupulatnie to co trzeba zobaczyć. Czytając jego wpis przeżywam niedawną podróż jakby od nowa.
Dodam od siebie naszą bazę wypadową.
Walentynki w Nicei
Oczywiście ja byłam tam z przyjaciółką i byłyśmy pochłonięte zwiedzaniem, ale namawiam na nieoczywisty prezent dla dwojga. Spędziłyśmy w Nicei jeden dzień, drugi w Monako. To była niesamowita przygoda, a ja pomyślałam, że świetna alternatywa dla par zmęczonych polskim chłodem. W lutym temperatura wynosiła 16 stopni i to słońce… Niezapomniane…
Dodaj komentarz